SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

23 lutego 2020

Szkoła Makijażu z marką Bobbi Brown w Douglas Złote Tarasy w Warszawie

Kochani czy planujecie w najbliższym czasie kosmetyczne zakupy? Brakuje na Waszej toaletce pudru, tuszu do rzęs albo podkładu? 


W dniu 24 lutego 2020 r. w perfumerii Douglas Złote Tarasy w Warszawie ul. Złota 59 odbędzie się wspaniały event Szkoła Makijażu z amerykańską marką Bobbi Brown. Zakupy plus dwie relaksujące godziny tylko dla siebie w towarzystwie ciekawych ludzi. 

Co Wy na to? 

Będzie to świetna okazja do zapoznania się na najnowszymi i nadchodzącymi trendami w makijażu prosto z Nowego Jorku, przetestowania wszystkich kosmetyków, skorzystania z konsultacji kosmetycznych i dopasowania idealnej dla siebie pielęgnacji. Produkty Bobbi Brown stosuje m.in. aktorka Katie Holmes znana z filmu The Boy 2. 

Razem z makijażystką i fanką Bobbi Brown - Julią zapraszamy serdecznie do zapisywania się na to piękne wydarzenie. 

O szczegóły - godziny trwania spotkania, zasady, ilość wolnych miejsc itp. pytajcie na maila: madameperfumella@yahoo.com lub w wiadomości prywatnej na instagramie @madameperfumella i @joriojulia


bobbi brown

pielęgnacja twarzy z bobbi brown

18 lutego 2020

Chanel Gabrielle Essence edp Recenzja Damskich Perfum

Im więcej posiada się perfum to czasem bywa to frustrujące. Psują się, zalegają na półkach, zapominamy o nich i nici z naszego konserwatywnego minimalizmu, jaki sobie założyliśmy chociażby na nowy rok. 

Jeśli chodzi o mój minimalizm to wciąż związany jest z kosmetykami, ubraniami i generalnie gadżetami w domu, nie dotyczy jedynie perfum i gier video - moich dwóch pasji i cieszę się, że w przypadku tych pierwszych, przychodzą najczęściej same, np. na urodziny czy imieniny. Czasami jednak duża ilość perfum zaburza moją koncepcję "czym się dziś poperfumować?", bo tyle ich jest i każdych chciałoby się użyć, jednakże to Wy przychodzicie mi z pomocą i aktywnie bierzecie udział, głosując na zapach, o jakim powinnam napisać czy użyć. 

Jeszcze 20 lat temu perfumy z ekskluzywnych perfumerii były towarem luksusowym, dziś niestety tego nie powiem. Jesteśmy już przyzwyczajeni do luksusu i wiele osób nie rozważa już zakupu perfum jako wielkiego, wyjątkowego wydarzenia. 

W jednej z ankiet na instastory najwięcej głosów zdobyła najnowsza propozycja od marki Chanel, mianowicie Gabrielle Essence edp 50ml. Nie mam w swojej kolekcji pierwszej Gabrielle, chociaż testowałam wielokrotnie, nie będę się do niej odnosić w tej recenzji. Nie cierpię słowa Flanker, wolę używać określeń "nowa odsłona zapachu" czy "wznowiona wersja" itp. 

edp gabrielle essence

Kiedy patrzę na flakonik Gabriele Essence edp i tą nieszczęsną papierową naklejką z nazwą perfum, którą szybko można odkleić, to nasuwa mi się myśl, że faktycznie "tamte czasy" pięknych buteleczek Chanel chyba bezpowrotnie minęły. Fakt, wygląda masywnie, ale tylko wygląda, w ręku jest zupełnie lekki i "tani", jakby plastikowy, łatwo go stłuc, wykonany z bardzo cienkiego szkła. Gabrielle Essence w swoim składzie zawiera mnóstwo intensywnie pachnących kwiatów czyli jest kompozycją solarną, słoneczną, ciepłą. 

Dedykowana kobietom skupionym na swoich potrzebach, otwarcie wyrażających swoje przekonania i oczekiwania, chcących podążać własną drogą i żyć pełnią życia. Lansowany jest zdrowy egoizm i piękno. Coś pięknego! Gabrielle Essence należy nosić ostentacyjnie, używać często, intensywnie spryskując ciało i ubranie, akurat za tym pomysłem jestem jak najbardziej na "tak", kocham dobrze i mocno pachnieć, ten fakt podkreśla moją pewność siebie i zaznacza moją obecność. Czyli generalnie kampania reklamowa przypadła mi do gustu, jestem za obfitym perfumowaniem się jako przejaw zdrowego egoizmu. 

chanel

perfumy chanel

Ale co dokładnie znajduje się w tych perfumach? Z racji tego, że jest to zapachowy nektar, swoista skoncentrowana esencja, spodziewałam się wyśmienitej trwałości a jeśli nie trwałości to harmonijnego rozwijania się składników. Co otrzymałam? Jak odbieram ten zapach? Mnóstwo pytań przychodzi mi do głowy w tym momencie, ale wszystko po kolei. 

Kompozycję Gabrielle Essence zbudowano z czterech kwiatów, zmysłowego i słodkiego jaśminu, przydymionego i zarazem nieco owocowego ylang - ylang, co więcej, świeżego i świetlistego kwiatu pomarańczy a także kremowej, sensualnej, kuszącej, zdecydowanej tuberozy z Grasse. 

Ponoć tuberoza wywodząca się z tego miasta uważana jest za najbardziej czarujący kwiat, w opisywanej wodzie perfumowanej jest mocna, promienna, ciepła, otulająca, lecz wydaje mi się, że przytłoczona jednak kwiatem pomarańczy, tą specyficzną pudrową nutką przedojrzałych cytrusów. Kolejność z jaką ujawniają się przede mną składniki jest następująca: najpierw czuję białe kwiaty, następnie cytrusy, później akordy drzewne a na końcu, gdzieś tam mimochodem - słodkie. 

Czasami przypomina mi się klasyczna woda perfumowana Dior J`dore chyba przez obecność kwiatów. Niemniej jednak zapach jest przyjemny, aczkolwiek ze stylem dawnej Chanel kompletnie nie powiązany, aldehydowa nutka przewija się skromnie między bukietem kwiatów, lecz nie mam cierpliwości wczuwać się w nią bardziej. 

Myślę, że są to perfumy raczej na popołudnie i wieczór niż na rozpoczęcie dnia. Za mało w nich typowej świeżości i lekkości, kojarzonej ze szczęśliwymi porankami. Muszę przyznać, iż całkiem dobrze utrzymują się na skórze, jednakże są takie "intymne", bliskoskórne, moje otoczenie ich nie czuje. Wyśmienicie trzyma się na ubraniu i dodatkach a do tego polecam zaopatrzyć się w perfumy do włosów z tej samej linii, które dodatkowo nawilżą suche końcówki. Nie czuć ani grama alkoholu, od razu rozkwitają kwiaty. 

essence chanel edp recenzja

Nie jestem na tak i nie jestem na nie, gdzieś tkwię pośrodku, nie potrafiąc wydać ostatecznej opinii, co rzadko mi się zdarza podczas pisania recenzji. Albo muszę dojrzeć do tego zapachu, tak jak do No 5 lub odstawić go na pewien czas i powrócić ze świeżym nastawieniem. 

Niemniej jednak Gabrielle Essence to zapach.. taki gęsty, nawet balsamiczny, metaliczny momentami, nie aż tak ciężki jak klasyczne propozycje marki, ale na tyle zdecydowany, bo najczęściej wybieram go jak wspomniałam popołudniami i wieczorami, choć dla niektórych pań jest niezwykle zachowawczy, oficjalny, konserwatywny. 

Reasumując moi Drodzy, zapach warto przetestować i porównać z pierwszą wersją, sprawdzić, jakie składniki wysuwają się u Was na pierwszy plan, jakie uczucia towarzyszą podczas obcowania z tym zapachem. Mimo wszystko, porównując z innymi, jest to póki co najlepsza nowa odsłona wydanego wcześniej zapachu. Zawsze zwracam uwagę na pierwsze wrażenie, jeśli jest pozytywne, z zaciekawieniem obserwuję jak się rozwija i jak się czuję, zaś jeśli negatywne, daję szansę. W przypadku Gabrielle Essence było jak najbardziej pozytywne, dopiero później "zawisłam" między niebem a ziemią, w takim między-stanie. Sprawdźcie na sobie, dajcie znać w komentarzach lub na maila madameperfumella@yahoo.com

15 lutego 2020

Moje nowości perfumowe Styczeń i Luty 2020

Nowe perfumy 2020.


Wbrew pozorom nowości perfumowych w mojej kolekcji na styczeń i luty 2020 jest mało, bo w porównaniu z Wami przybyły mi tylko 4 pozycje i w dodatku niekoniecznie nowości. Ale jak to mówią - zawsze coś. Jeden z zapachów opisałam już na blogu, gdyż wygrał w instagramowej ankiecie - Wy wybieracie zapach a ja opisuję i fotografuję. Zaczynając od początku roku, testowałam mnóstwo pachnideł, ale w styczniu 2020 tylko dwa zasiliły moją kolekcję. Marka Jennifer Lopez i woda perfumowana Promise (najmniejsza buteleczka) oraz recenzowany Tommy Hilfiger Eau De Prep Tommy Girl edp 100 ml, kupiony po okazyjnej cenie. Promise był na mojej liście Must Have 2020, ale bardziej z chęci zapoznania się i jakoś tak przeszedł bez echa.

Przeczytajcie recenzję damskich perfum Tommy Hilfiger Eau De Prep Tommy Girl edp.
http://www.perfumellablog.pl/2020/02/tommy-hilfiger-eau-de-prep.html


perfumy styczeń 2020

Poznajcie moją listę Wonnych Marzeń na 2020 rok.

Luty 2020 przynosi mi również dwa zapachy mianowicie świeży, zimny, lodowy Dolce & Gabbana Italian Zest, w którym w tle krótko wyczuwa się słoneczną nutkę. Na wiosnę i lato idealne.



Drugim lutowym zapachem jest walentynkowy prezent w postaci klasycznej już w dodatku kwiatowej kompozycji o Calvina Kleina. Mowa oczywiście o wodzie perfumowanej Eternity Moment. Dotychczas w kolekcji miałam mały pusty flakonik i cieszę się, że przybył do mnie duży.



Co Wam przybyło ostatnio do kolekcji perfum? Piszcie w komentarzach. Pozdrawiam, Kasia.




10 lutego 2020

Celia Pielęgnacja Kolagenowa na każdą kieszeń

Będąc na spożywczych zakupach w supermarkecie mimowolnie przeszłam przez dział kosmetyczny i nagle moim oczom ukazały się dwa produkty do pielęgnacji twarzy marki Celia, która na rynku jest od 1959 roku. Pamiętam jeszcze jak moja Mama malowała się szminkami w bordowych opakowaniach. Prawdopodobnie był to rok 2007 lub tuż przed kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką sypkiego pudru i zielonego jak soczysta trawa tuszu do rzęs, który kupiłam na Marszałkowskiej w Warszawie. Praktycznie bez zastanowienia (co mi się rzadko zdarza) kupiłam mleczko do demakijażu Celia Kolagen oraz tłusty krem przeciwzmarszczkowy do cery suchej również z kolagenem. Dwa podstawowe kosmetyki do twarzy, bez których nie mogłabym się obejść czyli oczyszczanie i nawilżanie. Szczerze powiedziawszy Celia jest jedną z nielicznych marek umieszczających na swoich opakowaniach napisy "krem tłusty", "krem półtłusty" itp. i myślę, że to taki "ukłon" w stronę dawnych czasów, kiedy praktycznie na każdym kremie były takie napisy, ponadto zerknijcie na opakowania, są minimalistyczne, prosty przekaz, mało tekstu, tak jak było kiedyś, tylko w nowoczesnej szacie graficznej. To tak tytułem wstępu Kochani, zapraszam do drugiej części wpisu.

celia mleczko kolagenowe do demakijażu


celia mleczko kolagenowe do demakijażu 2020

Co bardziej preferujecie? Mleczko do demakijażu czy płyn micelarny? Ostatnio polubiłam mleczko, jest bardziej "treściwe" niż płyn i odnoszę wrażenie, że lepiej rozpuszcza i usuwa tusz czy podkład. 

Mleczka nie nakładam na płatek kosmetyczny a bezpośrednio na twarz masując skórę a wcześniej rozrabiam je z wodą aby lepiej się rozprowadzało i szybciej usunęło zanieczyszczenia, następnie dodatkowo spłukuję wodą, bez potrzeby stosowania żelu. Tak "przygotowana mikstura" oczyszczająca zmyje wieczorowy makijaż oczu, trwały fluid i ewentualny nadmiar sebum, przy okazji przyjemnie odświeżając, nawilżając i kojąc podrażnienia za sprawą wyciągu ze świetlika lekarskiego. 

Faktycznie pozostawia skórę nawilżoną, jasną, wygładzoną, jędrną, sprężystą dzięki zawartości kolagenu. To również mój szybki sposób na idealne rozpoczęcie porannej pielęgnacji. Pamiętać należy, aby nie pocierać skóry podczas oczyszczania a masować od środka na zewnątrz i ku górze, dzięki czemu rozluźniamy pory skóry (w przypadku mocno widocznych porów odradzam tą metodę) i niwelujemy zmęczenie na twarzy a z tym właśnie borykam się najczęściej, zwłaszcza po nieprzespanej nocy lub kiedy muszę bardzo rano wstać do pracy i świetnie wyglądać. Zapach kosmetyku jest niezwykle przyjemny, świeży, kwiatowy, dosyć intensywny, pobudzający. 

Uważam, iż mleczko kolagenowe od Celii to naprawdę dobry produkt, który spełnił moje oczekiwania a przy tym nie uczulił mnie. Ogromny plus, że wspaniale odświeża i jakby lekko chłodzi a przede wszystkim dobrze oczyszcza z resztek makijażu i spełnia swoją rolę jako pierwszy produkt podczas porannego rytuału pielęgnacyjnego. Zapłaciłam około 10 zł i na miesiąc zużywam dwa opakowania po 200 ml każde.

celia opinie krem tłusty kolagen

celia opinie krem tłusty

Po umyciu i odświeżeniu skóry twarzy pora na krem, gdyż bez tego, szczególnie w okresie zimowym, nie wyobrażam sobie przygotowania do wykonania makijażu. Producent poleca stosować kolagenowy półtłusty krem osobom o cerze suchej i po 40stce aczkolwiek krem powinniśmy dobierać według naszych potrzeb. Pracuję w klimatyzacji, jestem narażona na ciągłą zmianę temperatur, prawdopodobnie podobnie jak i Wy, zatem taki bogaty tłusty krem przy przesuszonej cerze i w środoku zimy wydaje się być najlepszy. 

Zapach jest odrobinę słodszy w porównaniu do mleczka, przyjemny, kwiatowy, z nutą świeżości, nieco apteczny i oldschoolowy, ale w zupełności mi to nie przeszkadza. Formuła gęsta, tłusta, nawadniająca skórę, wolno się wchłania, pozostawiając specyficzny "film" tworzący barierę ochronną przed chłodem i wiatrem. 

Zbawienie dla naprawdę przesuszonej skóry, przynosi ulgę, natłuszcza, odświeża, wygładza. Skóra odżywiona, nawilżona, ukojona ma mniej zmarszczek, więc lepiej zapobiegać nić maskować. Myślę, że nie sprawdzi się u posiadaczy cery tłustej czy nawet mieszanej, będzie się "mazał" i warzył. Cera normalna i sucha znajdzie w nim sprzymierzeńca. Fajny krem za przysłowiowe grosze, ja kupiłam go za 6zł. Tak naprawdę obficie smaruję nim również dłonie na noc i zakładam bawełniane cienkie rękawiczki.

Jeśli lubicie oszczędzać pieniądze a jednocześnie szukacie czegoś do oczyszczania i nawilżania w rozsądnej cenie, to sprawdźcie klasyczną markę Celia, której produkty stosowały nasze babcie i mamy a świetnie odnajduje się w obecnych czasach, oferując nam kosmetyki dopasowane do obowiązujących trendów i coraz bardziej wymagających potrzeb skóry. Wydatek około 20 złotych na miesiąc nie naruszy domowego budżetu. 

09 lutego 2020

Kredki do oczu Artistry Studio Bangkok Edition

Tłuste powieki i nic na nich się nie trzyma? Mam na to świetne, wielofunkcyjne i modne rozwiązanie. Po nałożeniu matowego pudru transparentnego bądź bazy polecam zastosować kredkę do oczu typu kajal, która może być używana jako eyeliner lub cień do powiek. Mowa o....

Artistry Studio Bangkok Edition Kajal Eyeliner.

recenzja artistry studio bangkok editon kredki do oczu

W tej linii dostępne są dwa odcienie: fioletowy ze złotymi drobinkami Gilded Amethyst i zielony szmaragdowy Emerald Garden (mój ulubiony, mam zielone oczy, poza tym zielonych kredek czy cieni jest stosunkowo mało na rynku). W składzie każdej z kredek znajdziemy olejek z pestek mango i masło shea - nie przesuszają powiek, ponadto zawierają bogate pigmenty, inspirowane blaskiem, błyszczącym złotem, żywymi kolorami i pulsującą energią stolicy Tajlandii. Zatem w szybki sposób, aplikując praktycznie jeden kosmetyk, podkreślając oczy egzotycznym kolorem, poczujecie na sobie niezwykłe piękno.

opinie artistry studio bangkok editon kredki do oczu 2020


Co warto jeszcze ważnego dodać? Na pewno to, iż kremowa formuła gęstego musu gładko i precyzyjnie się rozprowadza, ułatwia to znacznie nakładanie, zielona posiada matowe wykończenie zaś fioletowa subtelne metaliczne i rozświetlające, odbijające światło. Ta seria kredek jest najbardziej trwała, najbardziej napigmentowana i najpiękniejsza jeśli chodzi o pozostałą ofertę producenta i wcześniej wydane. 

Z ich pomocą narysujemy cienkie i grube kreski wzdłuż rzęs, również w linii wodnej oraz rozprowadzimy opuszkami palców niczym kremowy cień do powiek. Szybko zastygają przez co nie są plastyczne, ale stają się niesamowicie trwałe, odporne na blaknięcie, nie osadzają się w załamaniach, nie ścierają, trzeba zmywać je dwufazowym płynem do demakijażu. 

Piękne dwa głębokie, intensywne, wyraziste, odważne kolory, tworzące tak naprawdę cały makijaż oczu, można łączyć je ze sobą na wiele sposobów, świetnie "przyklejają się" do nich sypkie brokaty i pudry z drobinkami i możemy codziennie mieć inny look. Tych kredek nie temperujemy, są wysuwane, końcówki kredek zaczynają się zużywać po kilku zastosowaniach, więc polecam używać ich pod kątem lub bokiem rysika, ewentualnie nabierając odrobinę na pędzelek od eyelinera. Tym samym zwiększy się wydajność produktu i możemy dostosować intensywność koloru do naszych potrzeb. Żadna z nich nie odbija się na dolnej linii rzęs, nie wchodzi w załamania, nie podkreśla zmarszczek a wręcz je maskuje, dodatkowo wygładzając powierzchnię skóry (zwłaszcza szmaragdowa), są idealne do zadań specjalnych czyli najlepiej do makijażu okolicznościowego, dają efekt precyzyjnego wykończenia. 

Zielona lepiej pokrywa powiekę, zaś po fioletową niech sięgną osoby rozpoczynające przygodę z makijażem. Żałuję, że w ofercie nie ma klasycznej czerni lub odcienia nude. Warto wspomnieć o opakowaniu, zostało wykonane z tworzywa sztucznego a nie drewna. Drewno, choć ekologiczne, jest niestety gorsze pod względem funkcjonalności, gdyż wysusza wkład, przez co zmniejsza się przyczepność kredki do powieki i trwałość. Recenzowane kredki zostały przetestowane dermatologicznie i alergologicznie, nie zawierają parabenów.










Cudowna szmaragdowa zieleń, po nałożeniu dwóch warstw staje się bardziej ciemniejsza, mroczna, jakby z czarnymi podtonami, najlepiej prezentuje się z szarymi, grafitowymi, czarnymi cieniami, natomiast fiolet jest bardziej radosny, świetlisty, idealnie współgra również z szarościami, ale także z bielą, złotem, chłodnym granatem i bordo, zaś z niebieskim i czerwonym choć powstał z tych dwóch barw - "kłóci się", kompletnie moim zdaniem nie pasuje. Warto zadbać o odpowiednie połączenie poszczególnych odcieni, aby makijaż nie wydawał się ciężki i nie tworzył smutnego wyrazu oczu.


Wypróbujcie kredki do oczu od Artistry Studio Bangkok Edition, jeśli:

  • Cenicie trwały i seksowny makijaż
  • Interesuje Was bezproblemowa aplikacja, intensywny kolor i odporność na rozmazywanie
  • Lubicie eksperymentować z makeupem a zarazem mieć wielofunkcyjny kosmetyk

Ja uwielbiam te kredki za to, że:



  • Cudownie podkreślają moją zieloną tęczówkę
  • Nie trzeba ich temperować, nie łamią się
  • Mają nasycone, zmysłowe kolory
  • Są miękkie więc łatwo się rozcierają, stanowią dobrą bazę pod cienie, by podbić kolor, natomiast aplikowane pod kątem nabierają właściwości twardej kredki, co ułatwia narysowanie precyzyjnych kresek
  • Ponadto od kilku sezonów nie stawiam na makeup-no-makeup wobec czego bogate kolory są wyśmienite do stworzenia przyciągającego uwagę makijażu


Kredki do oczu Kajal Eyeliner od Artistry Studio są warte wypróbowania, polecam serdecznie, polubiłam je od pierwszej aplikacji. Generalnie marka jest raczej niszowa, podobnie jak kolorystyka opisywanych kredek, dostępne są tylko u niezależnych dystrybutorów firmy Amway lub po zarejestrowaniu w oficjalnym sklepie internetowym Amway.pl 

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej o tych kredkach, piszcie na mój mail madameperfumella@yahoo.com ewentualnie przetestujcie aplikację na telefon Artistry Virtual Beauty, z pomocą której dobierzecie odpowiedni odcień do swoich oczu i karnacji.

06 lutego 2020

Tommy Hilfiger Eau De Prep Recenzja damskich perfum


Tak naprawdę nie planowałam zakupu żadnych nowych perfum w styczniu 2020, bo zdobyłam jeden z zapachów must have na 2020 czyli Promise marki Jennifer Lopez, o którym wspominałam przy okazji pisania postu dotyczącego wonnych marzeń na nowy rok, ale moja druga połówka namówiła mnie na skorzystanie z promocji perfumowej w hebe, w której opisywane dziś perfumy kosztowały wcześniej 199 zł za 100 ml a kupiłam je za dokładnie 89,99 zł. 

eau de prep tommy girl

Pełna nazwa to Tommy Hilfiger Eau De Prep Tommy Girl Eau De Toilette z 2011 roku, co by nie przedłużać, nazwa oznacza po prostu odzwierciedlenie amerykańskiego luzu, elegancji, młodości i klasy. 

Styl Preppy sięga lat 30-stych ubiegłego wieku, ale nie martwcie się, zapach od Tommy`ego nie jest staromodny. Napiszę Wam w jaki sposób niniejszy zapach rozwija się na mnie, jaki składnik jest najbardziej wyczuwalny oraz czy warto po niego sięgnąć. 

Jeśli chodzi o tą markę, to wcześniej miałam zapach Tommy Girl z lat 90tych i został mi tylko pusty flakonik natomiast w aktualnej pracy mam do czynienia z zapachem gruszkowym i brzoskwiniowym (małe flakoniki z kokardkami). 

Eau De Prep zawiera w sobie kilka klasycznych składników kwiatowo - owocowych z jednym mniej znanym, wiodącym jednak prym w tejże kompozycji. Chodzi o głóg, w dodatku w objęciach paczuli i akordów drzewnych. 

Jak pachnie głóg? W momencie kwitnienia intensywnie i nieprzyjemnie, brudem, potem, miodem, choć kwiaty ma piękne. Należy jednak pamiętać, że odczuwanie woni jest różne u różnych osób, dla jednych drażniące, dla innych obojętne. W tym zapachu i w połączeniu z paczulą tworzy przydymioną słodycz. Na szczęście jednak, w recenzowanych perfumach nic źle nie pachnie, całość można ocenić jako słodką, drzewną, pudrową, balsamiczną, piżmową, owocową, kwiatową, jednostajną, nie zmieniającą się w czasie. Składniki przenikają harmonijnie i mają nieco kremowe tło, prawdopodobnie dzięki akcentom piżmowym. Różowy pieprz, który znajduje się w otwarciu nie jest dla mnie wyczuwalny, tak samo liście fiołka, dopiero soczyste, słodkie jabłko. Kompletnie nie są to perfumy sportowe czy wieczorowe, chętnie noszę je w ciągu dnia, bez okazji, po prostu, aby poczuć się lepiej. 

perfumy eau de prep tommy hilfiger recenzja

Pewnie zapytacie o trwałość. Jest to woda toaletowa więc muszę naprawdę dużo użyć, żeby, chociaż tylko ja czuła ten zapach przez kilka godzin, oczywiście im cieplejsza atmosfera tym lepiej się rozwija, na ubraniu i we włosach trzyma się znakomicie, na skórze niekoniecznie. Raczej pozostaje blisko skóry, nie czuje go moje otoczenie, jest przyjemny, ale nie zwraca uwagi i pytań nie powoduje. Jest po prostu tłem dla stylizacji, nie podkreśla mojej osobowości, aczkolwiek nie jest drażniący czy ciężki. 

Nie chciałabym oceniać go jako bezbarwny, jest ciepły, miły, lecz nie zauważalny przez innych - przejdę i nikt mnie nie dostrzeże. Malutkie podobieństwo czuję do perfum Joop All About Eve - ze względu na słodką nutę jabłka. Zatem wspomniany głóg plus paczula idealnie komponuje się z soczystym jabłkiem i rozpoznaję je najszybciej. Recenzję piszę na podstawie perfum z jednego źródła, jeśli macie z innego, np. z jakiejś internetowej perfumerii to dajcie koniecznie znać jak z trwałością i mocą Eau De Prep. 

edt tommy girl eau de prep

Na koniec dodam, iż choć miniona dekada była w perfumiarstwie pod znakiem róży to w Eau De Prep tej róży nie czuję. Zapewniam jednak, że opisywana woda toaletowa skojarzy się Wam z wakacyjną beztroską, upalnym latem, przyjemnymi chwilami.



02 lutego 2020

YSL Mon Paris Floral edp Recenzja damskich perfum


Woda perfumowana Yves Saint Laurent Mon Paris Floral wygrała w ankiecie na moim profilu na instagramie, wobec czego, tak jak obiecałam, piszę dla Was recenzję. Na chwilę obecną w swojej kolekcji nie posiadam żadnej innej wersji Mon Paris, zatem Floral nie będę porównywać do pozostałych. Od razu powiem, że oto stoicie przed 100% kwiatowym i w dodatku grzecznym zapachem od YSL.

mon paris floral

Jak pachnie Mon Paris Floral?


"Perfumy dla młodej dziewczyny, coś radosnego i uwodzicielskiego, niezbyt ciężkiego, wiosennego, letniego. Żeby miały w sobie wszystko o czym mówię" - te słowa często słyszę wśród moich klientek, szukających zapachu na prezent. Wtedy rekomenduję przetestować szyprowe Mon Paris Floral. Początek, środek i finał kompozycji brzmi tak samo - romantycznie, świeżo, słodko, soczyście, rozkwitająco, co akurat wychodzi jej na dobre. Intensywnie kwiatowa, z domieszką owoców i otulającego ją chłodu. Od momentu aplikacji ta sama intensywność przez cały czas, ten sam styl, linearny, jednostajny, mając na sobie Mon Paris Floral nieco dłużej, mimochodem można jednak wychwycić jeden moment, kiedy staje się inny...

Nie znam kobiet, które nie lubią dostawać kwiatów, będących symbolem szacunku, sympatii, miłości, osobiście - mając wybór - wolałabym zamienić je na perfumy, aby na dłużej zachować same pozytywne emocje. Wyobraźcie sobie ogromny pąk różowego kwiatu, słońce raczy go promieniami, po kilku godzinach rozwija się, ukazując swoje pełne, cudowne oblicze. Nagle zmiana dekoracji - świat chowa się za chmurami i na nasz rozpostarty niczym skrzydła motyla kwiat spadają ogromne krople zimnego deszczu. 

Zastanawia mnie skąd dobiega wspomniany chłód, przydymiona świeżość zawarta w głębi zapachu, aczkolwiek wciąż jakby otoczona słodyczą owoców i miękkimi płatkami kwiatów. Pozostaje "bliżej przyjrzeć się" składnikom zawartym w Mon Paris Floral. Różowa woda we flakoniku świetnie odwzorowuje charakter zapachu, dziewczęcy, niewinny, nie ciężki, nie duszący, świetlisty, ciepły, słodki. 

Zawarto w nim esencję z bergamotki, brzoskwinię, malinę, daturę, jaśmin, kwiat pomarańczy, magnolię, piwonię, paczulę, piżmo i kaszmir. Podejrzewam, iż lekko dymna świeżość dobiega do mnie za sprawą paczuli połączonego z kaszmirem, spoczywających na subtelnej, krystalicznej, "czystej" piżmowej bazie. Napiszcie jeśli się mylę. 

mon paris ysl floral perfumy

Pewnie zapytacie: Jak pachnie datura? Niezwykle upojnie, słodko, kremowo, kokosowo, woń niknie wraz ze wschodem słońca. Zobaczcie Kochani, mamy w Mon Paris Floral przepiękny bukiet najbardziej kobiecych kwiatów, począwszy od klasycznego jaśminu, przez esencjonalną magnolię, nie zapominając o daturze - najbardziej podkreślanym składniku w kampanii reklamowej. 

yves saint laurent mon paris floral edp perfumella


ysl mon paris floral opis

Choć moje pierwsze spotkanie z Mon Paris Floral nie było ciekawe, bowiem przetestowałam te perfumy ze starego testera, przez co kompozycja była po prostu słaba, "zgniła", dosłownie przeterminowana, to każde kolejne nowe spotkanie (nowa buteleczka) utwierdziło mnie w przekonaniu, że zapach posiada jednak sporo zalet. 

Czasami sięgam po niego ze względu na świeżość, odpowiada mi używanie go tuż po prysznicu niczym mgiełkę do ciała, ewentualnie dla odświeżenia w ciągu dnia, natomiast kompletnie nie pasuje mi na wieczór mimo, że datura i jaśmin pachną upojnie właśnie wieczorem. Wydaje się nielogiczne, lecz tak niestety lub stety to odczuwam. 

Niemniej jednak to zdecydowanie perfumy na dzień, pasujące do zwiewnego stroju, nie rozwiną się w zimnej temperaturze, potrzeba im dosłownie ciepła, aby w pełni pokazały jak są wyjątkowe. Każda kolejna aplikacja utwierdza mnie w przekonaniu, że choć nie jest to do końca zapach, który do mnie całkowicie pasuje chociażby jak nie tak dawno wydany Libre, to jednak sięgam po niego z przyjemnością i warto go przedstawić na blogu, bo świetnie się miesza z bardziej zdecydowanymi, oudowymi, korzennymi perfumami - polecam testy.


mon paris floral