SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

16 listopada 2014

Oriflame - Moon

Nie przepadam za damskimi zapachami, które pachną same w sobie i na mnie "męsko". Kiedy trafiła mi się okazja posiadania ich, nie pozostaje mi teraz nic innego jak przedstawić Wam opis i wyrazić co czuję. Kiedy piszę niniejszą recenzję jestem absolutnie czysta, w dosłownym znaczeniu tego słowa, nie mam na sobie feromonów, o których była ostatnio głośno na moim blogu.

Wybaczcie za moje kolokwializmy, za chaos w tym opisie, ale czasem nie potrafię zebrać myśli i coś sensownego napisać, jeśli dany zapach nie jest "mój". Wyznaję taką zasadę, że idealne dla mnie perfumy poznaję po tym, czy mnie podniecają czy nie. Moon schładza moje pożądanie natychmiastowo. Jest jak kubeł zimnej wody dla moich zmysłów. Choć może to i dobrze...?

Damskie perfumy z (jakby) męską nutą w tle charakteryzują się krystaliczną i harmonijną (dosłownie) czystością, dzięki cytrusom i nutom drzewnym, po drodze zmieszanymi z wszechobecnymi w świecie pachnideł kwiatami.

W Moon cytrusów jest ogrom, chłodnych i mdlących, kwiatów brak przez co wydaje się jedyny w swoim rodzaju, kardamon jest cieniem; niewinny i niemal niewyczuwalny; na szczęście irys nie przypomina woni rozgotowanej marchewki a solidne i kremowe piżmo trzyma wszystko w ryzach. Nie musisz się obawiać, że Moon jest agresywny i nie musisz znać instrukcji jego obsługi, by zacząć go używać. Co więcej, jest bezpieczny i zastanawiać się nad jego cechami zbytnio nie trzeba, raczej na wszelkie okazje, choć na miłosne spotkania mało romantyczny. Kojarzy się z aktywnością, pasuje do sportowych ubrań. Chłodny, cierpki, delikatny, neutralny, czysty, stonowany. Odpoczynek dla tak nielubianej przez kobiet słodyczy. Przypomina jeden z uniseksowych zapachów D&G. Odkryjcie sami, który to jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do skomentowania artykułu.