SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

16 października 2018

Kosmetyki Vipera i kawałek mojej beauty historii


Kochani, ten post będzie długi, ale dochodzą do mnie wiadomości, że takie najbardziej lubicie. Nie będę go edytować i poprawiać, nie mam na to czasu a chcę jak najwięcej dla Was napisać.  

Chcę się podzielić z Wami kawałkiem mojej beauty historii i dziś pod lupę biorę polskie kosmetyki makijażowe Vipera, które kupiłam w oficjalnym sklepie internetowym i zaznaczam, że nie jest to post sponsorowany czy coś w tym stylu, piszę o tej marce z sentymentu i sympatii. Próbowałam "odwzorować" tamte kosmetyki i tamten czas nabywając kilka produktów. Czytajcie dalej, aby przekonać się czy mi się to udało.


Kosmetyki Vipera poznałam w drugiej połowie lat 90tych, kupowałam je w osiedlowym sklepie w Legionowie (dziś już nie istnieje), później pojawiły się w prywatnej drogerii, w której pracowałam będąc nastolatką i poznawałam świat piękna - piękne szminki, boskie perfumy (królowała wtedy debiutancka woda modelki Naomi Campbell), cudowne kolory lakierów do paznokci, zbierałam i wklejałam porady kosmetyczne z kobiecych magazynów i nie przypuszczałam, że kiedyś nadejdzie era internetu. 


Nieodłącznym elementem mojej ówczesnej kosmetyczki były dwa kolorowe produkty Vipera:

1 Prasowany puder z gąbeczką i lusterkiem. Jeśli dobrze pamiętam to opakowanie było albo ciemnoszare albo granatowe, na pewno prostokątne. Testowałam na sobie wiele kosmetyków i często popełniałam błąd nakładając sam puder w kamieniu na nakremowaną twarz. Dziś wiem, że wybierałam wtedy zbyt ciemny kolor  tego pudru, w sklepie często brakowało jaśniejszych, wobec czego nie zawsze wyglądałam dobrze, choć produkt sam w sobie jak na tamte czasy był dobrej jakości. To był odcień medium. 

Tak czy inaczej, ten puder mogłam mieć zawsze w torebce, by w każdej chwili poprawić makeup i czuć się luksusowo, muszę jeszcze raz podkreślić - jak na tamte czasy. 

Z biegiem lat powstawały w Polsce drogerie sieciowe, znikały te małe prywatne i w moim mieście marka Vipera była trudno dostępna, zaś zakupy internetowe nie były jeszcze takie modne, moja koleżanka kupowała gdzieś te kosmetyki i mi je wysyłała. A ja marzyłam, że zostałam twarzą Vipery, niczym amerykańska celebrytka jeździłam po Polsce i świecie lansując je na eventach a moje fotografie na tle pięknych kosmetyków widziałam w prasie. Jeździłam na różne castingi w nadziei, że tam będą i mnie dostrzegą. Ot, nastoletnie głupiutkie marzenia nie do spełnienia.

W sklepie internetowym w kolekcji na 2018 nie znalazłam chociażby odrobinę podobnego opakowania pudru jakie miał ten z końca lat 90tych. Obecne są okrągłe, np. linia Cashmere Veil, w pudrze mają wytłoczony wzór a zewnętrzna część jest wzorzysta. Kupiłam podkład kompaktowy Camera Photo Make-up w kolorze 03 Dandy i jest sporo ciemniejszy od mojej skóry, kolorem i ostatecznym wykończeniem niebywale podobny do ówczesnego pudru.



2 Pojedyncze cienie do powiek. I tu zaczyna się zabawa. W esklepie znalazłam podobne do tych z dawnych lat i kupiłam kilka (mam na myśli podobne opakowanie). Jest to linia Neo Joy. Kolory, które wybrałam to 912, 949, 955, 968. Z drugiej linii Younique wybrałam numer 212 ciemny zielony mat. Linia cieni Younique najbardziej przypomina mi wspomniane pudry w kamieniu, brzegi opakowania są kanciaste. 

Odpowiada mi jakość dzisiejszych produktów z Vipery. Przedstawione cienie nie osypują się, trzymają się cały dzień, mają mocne barwy, są wygodne w aplikacji, mają poręczne malutkie opakowania i nie zajmują wiele miejsca w kosmetyczce. Nie widzę różnicy w jakości pomiędzy Neo Joy a Younique. Obie linie są tak samo fajne.  

Wybrałam 2 odcienie zieleni, bo mam zielone oczy, kupiłam ostatnio kilka zielonych ubrań, moje spojrzenie będzie tajemnicze i niepokojące. Odcień rdzy nr 955 to typowo jesienny kolor i ładnie się komponuje z ciemnografitowym nr 912. Brąz nr 968 wpada w głęboki odcień śliwkowy i nałożony na środku powieki sprawia, że oczy są wyraziste. 

Obserwujcie moje instastory na instagramie @perfumella - tam często wrzucam zdjęcia kosmetyków i makijażu, jaki mam akurat na sobie i pasujące do tego zapachy.





Kiedyś nie potrafiłam łączyć poszczególnych odcieni i nawet nie próbowałam się za to zabierać. Dziś prawdę powiedziawszy jest podobnie, ale bardziej chodzi mi o czas. Nakładając jeden kolor na powiekę mam zapewniony cały makijaż oczu i mam chyba to szczęście, że jest mi w takim dobrze. 

Dawne odcienie jakie kupowałam z Vipery to ciemne zielenie, jasne kremowe nude oraz grafitowe. Taka była moda moi drodzy. Perła mieszała się z matem. Nakładałam cienie palcami, aby połysk perłowy był wyraźniejszy. W kolejnych latach jasne białe perłowe cienie i w ogóle rozświetlona twarz to był obciach. Od niedawna do łask wróciła połyskująca moda i ludzie zapomnieli, że to lata 90te zapoczątkowały ten trend. Do tego ciemne bordowo - brązowe usta w stylu bohaterek serialu Beverly Hills 90210, fryzura z grzywką na bok a'la Alf, szeroki sweter i martensy i to był super modny look.



Kupiłam również szminkę 04 z linii Just Lips. Kremowa, wygładzająca, kryjąca formuła, przyjemny słodki landrynkowy zapach, fajna trwałość i połysk, jakby wtopiony w usta. Myślę, że w przyszłości skuszę się na inne kolory tych pomadek a na pewno na cienie do powiek. Z wcześniejszych zakupów w drogerii, mam iskrzący perfumowany puder z dozownikiem - pompką, niczym perfumy z dawnych lat. 

Na zamówienie ze sklep.vipera.com.pl czekałam 2 dni i natrafiłam na ofertę - wysyłka za darmo przy zakupach od 100zł. Firma Vipera ma 30 lat, dzięki pojedynczym cieniom powróciłam do lat młodości. Jestem zadowolona z zakupów, ze wszystkich kosmetyków.  

A Wy jakie firmy kosmetyczne pamiętacie z młodości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do skomentowania artykułu.